Spokojnie tak i słodko przy mnie trwasz,
W objęcia me wtopiona aż go głębi...
W tej chwili moje serce nic nie gnębi,
Bo włosy Twe owiły moją twarz.
Wnet Twoje usta ciągną się po moje,
Nastaje moment świętej nieważkości,
Gdy nasze duszy, ciała, mięśnie, kości
Istnieją już jak jedno, nie jak dwoje.
Świat nie rozdzieli nas, nie ma uprawnień,
Bo miłość nasza wyższa nad limity.
Bo w naszych rękach w tych objęciach zwitych
Wciąż tętni coś wiecznego, bez przedawnień.
Bo nasze słowa, ciche szepty, krzyki,
Brzmią ponad czasem, nad wymiarem świata,
Bo duszy nasze razem są skrzydlate.
Patrz, nasze oczy znów namiętne, dzikie.
Bo nasze serca w piersiach znów łomoczą,
I tylko wtedy czuję, że żyjemy,
Jak z naszych ust ten słodki sok pijemy,
Безтямно так, до ночі, донесхочу...
Ще раз скажУ, що досі в серці маю:
- І попри все я так Тебе кохаю...
(jednego drugiego listopada)