Циприан Камиль Норвид, "Полька"
I
На двух арфистов венец нашёлся--
певцам двоим одни лишь лавры.
Народ со всей страны сошёлся
судить певцов что птиц двух равных.
Ста`рцы, му`жи, пригожие девки,
княжата в тенях своих шишаков
стихли; а тема была горяча--
польки краса... Так первый почал:
II
ПЕРВЫЙ АРФИСТ:
Увы! Напрасно тщишься ты, Природа
обресть в хвальбе благодарений сумму.
Фиалки, чьё зерцало в синих водах,
взглянув в её зеницы, блёкнут в думах.
Быть может, звёзды ясностью сравнимы,
но цвет их ниже, слёз они не знают;
и васильки стыдятся в гуще нивы--
красивы там, а здесь их место с краю.
Малина в сливках хороша ланитам?
куда алтасней личико деви`цы,
чьё лоно с лунами едва сравнить нам,
хоть их сплетенье благостно сторицей.
Коль ожерелье жемчуга в кораллах
с её устами кто сравнить посмел бы,
померкли б перлы-- проку что в опалах?
коралл от вздоха девы онемел бы!
И полнотою общею шедевра,
гармонией всего земного рая
с напрасною в себя, Природа, верой
ты б с нею мерялась, всегда вторая.
III
С тем закончил он-- и умиление,
плеском дланей вмиг отозвало`сь:
первому венок за вдохновение;
и второй выходит на помост,
арфу волоча-- от нехотения,
или был он в тот денёк больной? --
Стихли все-- и вот запел второй:
IV
ВТОРОЙ АРФИСТ:
"Вот вышла она-- её упокоились стопы,
не оглянется толпа густая--
замрут затем, остолопы.
После, будто прозревая,
святости прибытку души внемлют,
и уметает прочь с очей туманы
она, одна аврора в небе,
чьи косы блещут странно.
Цвет её волос? Припомнить нет надежды.
Очи-- море, ночь они?.. быть может;
что писал о том прежде,
всё сыщу-- уничтожу!..
Знаю, что от плечей её до сандалий
женский лад примиряет смятенье--
так здоровье служит телу,
отдыхающему в те`ни.
Сколь бела её плоть?.. я не знаю...
Уст её кораллам-- страсть моего молчанья!
Смех её-- коим речь живая--
пифагорийски-печален.
С Мариею сравнима она в смиренье,
в челе её высоком стать Платона,
взор-- детское прозренье
с искрой Пигмалиона!
Подобна с лавром во длани Нике крылатой,
босой, чей тучу прозает полёт быстрый;
ржанье кобылы ратной--
в диск солнца огнистый!
Марс и Гестия грудь чью ладят на равных,
ведёт она мiръ как в века Моисея--
жаждущих, странных
вперёд, верою сея.
Затем, только в быт она окунётся,
подобна пальме утихшей в пустыне
среди теней полётцев--
в безмолвьи стынет...............................
...А что до зубов-жемчужин?.. не помню;
Также-- сколь в румянцах её кораллов...
...слова вероломны...
я окончил! спел вам мало..."
V
Он осёкся-- сча`стливый соперник,
коему венок един достался
вмиг вознёсся над толпой-- и вперил
лавр второму-- паче плеск раздался.
Ста`рцы, девки, ратная дружина,
молодняк в туниках-разлетаях
волнами под солнцем шли-кружили,
шире...
навсегда в историю врастая.
перевод с польского Терджимана Кырымлы
Polka
I
Dla harfiarzy dwóch wieniec jedyny,
Jedyny był laur dla dwóch śpiewaków.
Lud się z całej zgromadził krainy
Polot pieśni sądzić, jak dwóch ptaków.
Starcy, męże i hoże dziewczyny,
I książęta, w cieniach swych szyszaków,
Ucichnęli - a była treść wierszy:
Piękność Polki. - Tak śpiewak wszczął pierwszy:
II
PIERWSZY HARFIARZ
,,Nie! Ty się próżno wysilasz, Przyrodo,
Na tworów wdzięki, na wdzięków koronę;
Fijołki, wzrósłszy nad błękitną wodą,
Przy jej źrenicach bledną zamyślone.
Gwiazdy jasnością zrównałyby może,
Lecz niższe barwą i łzom niedostępne;
Bławatki z wstydem ukryły się w zboże,
Nieznane woląc być niźli występne!
Maliny z mlekiem tej nie dają krasy,
Którą dziewicze jej lica się zdobią;
Nad księżycowy blask łona atłasy,
A sploty same wdzięcznymi się robią.
Pereł sznur, w czystej oprawie z korali,
Do jej się równać ust gdyby poważył,
Zgasłyby perły, jak mętność opali,
A koral pierwej tchnieniem by się sparzył!
Całego nawet pełnią arcydzieła,
Wszech-wdzięków nawet harmonią i zgodą
Próżno byś jej się wyrównać podjęła,
Ty! najpiękniejsza, lecz po niej - Przyrodo!"
III
Tu - zakończył on, alić wzruszenie,
Rękę mając jako oklask długą,
Podało mu nią laur - za natchnienie;
Gdy drugi wszedł śpiewak stroną drugą,
Harfę wlokąc swą - czy zniechęcenie,
Czy może był dnia onego chory ? -
Ucichnęli - i tak zaczął wtory :
IV
DRUGI HARFIARZ
"Gdzie wnijdzie - i gdzie postawi stopę swoją,
Nie oglądają się ludzie zadziwieni,
Lecz jak stali pierw, stoją.
Potem, niby ocknieni,
Czują więcej światłości wokoło siebie
I rozpowija się im powoli w oczach,
Jako jutrznia na niebie,
Odbłysk na jej warkoczach.
Ale włos, jakiej ma barwy? - zapomniałem.
Ale oko? - nie wiem, doprawdy, czy modre;
Jeśli to gdzie pisałem,
To odszukam i podrę! -
Wiem, że od wierzchu jej ramion do sandału;
Każda fałda głównemu służy skinieniu,
Jak zdrowie służy ciału,
Co wypoczywa w cieniu.
Ale ile jest białą? - jej płeć - ani wiem -
Nawet koral ust, nie pomnę, jak namiętny!
Śmiech, nim żywy słowa tchem,
Pitagorejsko-smętny.
Męczennicy nieco w jej skroń nakłonieniu,
Ale w szerokości czoła coś Platona,
Wzrok - dziecka w osłupieniu,
Z iskrą Pigmalijona!
Coś matrony, coś wodza w piersi potędze,
Jak ta Maria, co za wielkich dni Mojżesza,
Podobna psalmów księdze,
Szła przodem - za nią rzesza.
Podobna Wiktorii bosej z laurem w dłoni,
Co wskroś obłoków bystro bywa lecąca;
Jak heroicznych koni
Rżenie - do blasku słońca!
Lecz skoro potocznego znów życia tknie się,
Podobna do ucichłej palmy na stepie,
Nieumyślny cień niesie
I nie powiada :
Ale jakie ma zębów perły? - nie pomnę;
Ani ile jest w rumieńcach jej korali?
- Słowa są wiarołomne -
Skończyłem ! - nie wiem daléj - "
V
I tu przemilkł - bowiem śpiewak owy,
Któremu jedyny wieniec dano,
Uniesiony ponad tłumu głowy,
Gdzie swym laurem skinął, wraz klaskano.
Starcy, dziewki i hufiec bojowy,
I młodzieńcy z tuniką rozwianą,
Jako wielkie morze, w słońca blasku,
Szli - - -
Aż przeszli w historii-oklasku.
Cyprian Kamil Norwid
адреса: https://www.poetryclub.com.ua/getpoem.php?id=250510
Рубрика: Поэтические переводы
дата надходження 29.03.2011
автор: Терджиман Кырымлы